Matka-robot
Znajomy z pracy twierdzi, że się zakochał. Pierwszą moją myślą było, że sobie znalazł jakąś młodszą pannę, która wlepia w niego zakochane oczka, a on radośnie leczy swoje kompleksy związane z przekwitaniem. Ku mojemu zaskoczeniu pokazał mi zdjęcie kobiety dojrzałej, eleganckiej. Powiedział, że najbardziej podziwia w niej to, że po urodzeniu dzieci nie zamieniła się w kwokę, tylko nadal dbała o siebie. Spotkał jej dzieci i nie wyglądały na jakoś szczególnie z tego powodu zaniedbane, że mama poświęcała im mniej niż 120% swojego czasu i uwagi.
Kolega ma żonę, która po urodzeniu dzieci przestała się właściwie do niego odzywać. Znam ich trochę – z okazji jakiegoś grilla cy innego firmowego pikniku miałam okazję zobaczyć ich razem. Siedziała naburmuszona, a kiedy rozmowa zeszła na tematy związane z samorozwojem, zainteresowaniami, rzekła tylko, że ona jest tylko matką i jest z tego dumna. Wykonała chyba z dziesięć telefonów do dzieci, za każdym razem piekląc się coraz bardziej, że nie chcą jej słuchać. Do męża miała pretensje, że muszą tu siedzieć, a ona ma tyle roboty w domu.
W pewnym sensie strasznie mi ich żal, a szczególnie jego. Człowiek myśli, że wybiera sobie partnera na życie, a tu okazuje się, że druga osoba porzuca cię emocjonalnie, jak zużytą rzecz w momencie, kiedy jej to pasuje. Przecież mężczyzna bierze sobie żonę, a nie matkę jego dzieci. Jej też mi żal – albo zgorzknieje, kiedy okaże się, że dzieci jej nie potrzebują, albo wychowa uzależnione od niej emocjonalne kaleki, które nie dają sobie rady, kiedy jej zabraknie.
Najgorszym rodzajem egoizmu jest ten, który krzywdzi ludzi w imię miłości. Nawet nie można z nim walczyć, bo zostaniemy posądzeni o zwyrodnienie i niemoralność za samo sprzeciwianie się. Ja cię kocham, więc wiem lepiej, czego potrzebujesz. Nic dziwnego, że kolega zakochał się w kobiecie dojrzałej, która kocha, pozwalając innym oddychać swobodnie. Nie ganię go za to, że ją podziwia. Jest mi tylko smutno, że czasami życie bywa takie skomplikowane.